niedziela, 3 czerwca 2012

*55 'cause life loves beauty

Wiecie co się tak naprawdę liczy?

ŻYCIE!!!



W ten weekend przeżyłam coś niesamowitego. Byłam wśród niesamowitych ludzi, ogarnięta niesamowitymi emocjami, przekraczając granice, których kiedyś nawet nie dotknęłabym czubkiem buta, będąc magnesem dla ludzi, dla ich uśmiechów, dla optymizmu i pozytywu...

Chciałam wyjść szczęśliwa po tym weekendzie... Nie wiem jaka wychodzę.

Bo z jednej strony naprawdę cudowne odczucia - Twój uśmiech towarzyszący mi przez sobotnie i niedzielne przed i popołudnia. Wasza zdrowa rywalizacja. I ciągły uśmiech, nawet gdy mecz przegrany. Bo każdy z każdym się zna, każdy każdego rozumie. 

Ty i ten wspomniany wyżej uśmiech, który rozpraszał. I te oczy wlepione. Albo moje w Ciebie, albo Twoje we mnie. I zażenowanie, gdy wzrok się spotkał.

Rozmowa, która się kleiła. I wczorajsza i dzisiejsza. Bo było jakbyśmy się widzieli już nie raz. Twój kac, który zagłuszałam. Twoja duma, gdy Twój zespół wygrał puchar. 

I Twój wzrok w szybie, gdy dziś po 14 wychodziłam z hali i widziałeś mnie ostatni raz.

I nie ma nic - nie ma nazwiska, nie ma wymienionych numerów telefonów. Są 2 dni takich właśnie "naszych" emocji, doprawionych emocjami Pucharu Polski.


A do tego doszłaś Ty. Kobieta z przeszłości. Moja kiedyś "bliska". Która z przyczyn niezbyt korzystnych okoliczności stała się nagle "daleka".

Dziś, po 2 latach, nareszcie wyrzuciłyśmy z siebie co leżało na sercu. Głównie, to ja wyrzuciłam, bo wtedy zostałam zraniona. Straciłam przyjaźń. 

A teraz? Mówisz - możemy. A ja mówię - boję się.



Wiem co myślicie - się dzisiaj emocjonalnie rozjechała surojadka, aż strach. Ale ja przez ten weekend ŻYŁAM. Tak właśnie chcę żyć. Z MASĄ NACUDOWNIEJSZYCH EMOCJI. 

Z CZYSTYM SERCEM.

Z ODWAGĄ.

Z PEWNOŚCIĄ.

NA CAŁEGO!


I możecie mówić co chcecie, Ci co to przeczytają co jedzą normalnie i Ci wegetarianie, weganie i witarianie - nie ważne - moja opinia brzmi tak:

te 2 dni są właśnie efektem zmiany stylu życia jakim było przejście na surową dietę. Bo ja oczyszczam się zarówno wewnętrznie jak i psychicznie. Łatwiej mi dzięki temu wyrażać emocje, bo się ich nie wstydzę. Jestem szczęśliwa, że je mam, że nie ciążą we mnie toksyny. Uwalniam się z tego co złe - jak w przypadku w/w Kobiety, by wpuścić do życia same pozytywy.

Żyłam na dużym gazie, od rana na Pucharze Polski, przez ślub koleżanki, znów na Puchar, sen, by wstać i od rana dalej na Puchar.

Wszystko wypełnione emocjami, nie do opisania.

Czas by je sobie w ciszy poukładać.

Niemniej jednak - dziękuję za to wszystko co miało miejsce przez ten weekend.

1. za Ciebie Kobieto:)
2. za Ciebie nieznajomy z rozpraszającym uśmiechem
3. za Waszą rywalizację i ducha sportu
4. za to, że mogłam pomagać
5. za to, że dane mi było to przeżyć.

Dziś, mówię to w pełni świadomie, jestem idealnym przykładem odmiany przez surową dietę.
:)

4 komentarze:

  1. super kochana, że się tu przed nami otwierasz :)
    może znów się uda spotkać tego nieznajomego o cudownym uśmiechu, czekam na dalsze relacje.
    LOVE YOU!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Alani <3

      ja wiem jak to brzmi, jakie to jest wprost co ja piszę, ale ja właśnie taka chce być - prosta i szsczera w emocjach. życie jest za krótkie by się bać. już nigdy nie będę się bać swoich emocji! i już wiem, że nie zostawię tego Pana o cudownym uśmiechu tak bez niczego:)

      ;*

      Usuń
  2. eeech zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze ;) http://www.youtube.com/watch?v=Bt2iyPMUWgk

    btw. bardzo fajna piosenka ta Little talks!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no, no, no, nikt tu się jeszcze nie zakochał;)

      ja chciałam pokazać, jak dużo może wnieść surowizna także w aspekt psychiczny, jak prowokuje do działania, jak otwiera umysł i serce, jak daje możliwość zrobienia czegoś niezwykłego z czegoś zwykłego:)

      ach i och:)

      a piosenka Little talks - genialna:) w aucie zasłyszana:)

      Usuń