#4 czyli idziemy na zakupy i myślimy o (niebieskich) migdałach

Witajcie!

Mój dzień rozpoczął się o 6:30. I tu fakt który wnosi wiele, bo z tego co czytałam wynika z surowej diety, ale - pomimo, że poszłam spać o północy (gdzie na mnie to późno, bo jestem raczej skowronkiem niż sową, ale byłam na kręglach i się z moimi przyjaciółkami zasiedziałyśmy:))) to
po 1. spałam jak niemowlę!
po 2. obudziłam się bez budzika!
po 3. obudziłam się wyspana i szczęśliwa!

Dla mnie sen był zawsze ważny. Ja zasypiam koło 22 wstaję koło 7 - jestem wtedy wyspana, zadowolona. Ale ten sen nie zawsze jest efektywny. Tzn. potrafię się bardzo długo wiercić w łóżku, przewracać z boku na bok i pomimo, że śpię te 9-10h to budzi mnie budzik i jestem zła, niewyspana i zmęczona od rana.

A dziś? Dzisiaj tak jakbym się urodziła dopiero! Coś wspaniałego, naprawdę!
Efektywny sen - jeden z efektów surowizny kochanej:)

No więc koniec o spaniu - czas na zakupy.
Bo dziś Kochani moi przewiduję w swoim domu
po 1. Gołąbki greckie sałatowe
po 2. Mleczko migdałowe

Na gołąbki - pomidorek, ogórek i cebula pokrojone w kostkę, trochę zmiażdżonego czosnku, soku z cytryny i bazylia (+ do smaku inne zioła). To wszystko wyłożone na liście sałaty, formujemy wałki i gotowe:) [ przepis z surawki]

A mleczko - szklanka namoczonych migdałów, 2 szklanki wody i łyżka syropu z agawy/ miodu. Wszystko miksujemy i mamy pyszne mleczko:)

Powiem Wam później jakie było:)

A na razie lecę, już za 15 minut 10. Czas się przebrać i na targ po warzywka.

Jutro będzie coś o migdałach i o pomidorach.
I o książce, którą czytam (niesamowita książka dla ducha, dla myślenia):)

Ach właśnie, byłabym zapomniała!
Na śniadanie zmiksowałam sobie dzisiaj banana, kiwi i pomidora. Wyszedł przepyszny mus - bardzo polecam!

Cudownego dnia Kochani!