środa, 2 maja 2012

*23 conieco winogronowo

Dzisiaj Kochani o winogronach (bo przepyszne wyłapała dzisiaj Mama na moim targowisku:))


Winogrona. Źródło polifenoli (ze strony -> kliknij)

Są naturalną skarbnicą znakomitych substancji regenerujących i oczyszczających organizm. Winogrona. Nie bez powodu nazywa się je owocami bogów. Lecznicze właściwości kryjące się w ich gronach korzystnie wpływają na skórę, układ nerwowy, nerki czy wątrobę. Wartościowe jest w nich wszystko: sok, miąższ, pestki, skórka, a nawet szypułki...

Medycyna naturalna do dziś odkrywa nowe właściwości lecznicze winogron. Wiadomo, że skład ich miąższu bogaty jest w łatwo przyswajalne węglowodany, glukozę i fruktozę, a także w kwasy owocowe (AHA): winowy, jabłkowy czy cytrynowy. W dojrzałych kiściach znajdziemy też pektyny, barwniki i składniki mineralne, na przykład potas, wapń, żelazo, mangan czy fosfor. Najwięcej jest w nich jednak aminokwasów, bo aż 17, m.in. histydyna, leucyna i glicyna. Białe i czerwone odmiany tych owoców zawierają również mnóstwo witamin z grupy C i B. Nie bez znaczenia są także znajdujące się w winogronach olejki, garbniki i enzymy.

Największy skarb znajduje się jednak w skórce i szypułkach winogron. Tam naukowcy odkryli polifenole. Do najważniejszych z nich zaliczamy flawonoidy i resweratrol. Związki te mają właściwości antyutleniające, a zatem dostając się do naszego krwiobiegu, nie dopuszczają do utleniania tzw. złego cholesterolu (lipoprotein LDL) i odkładania się produktów tego procesu w arteriach. Badacze dowiedli także, że resweratrol ma działanie przeciwrakowe. Zapobiega mutacji komórek i tworzeniu się wolnych rodników, które mogą prowadzić do powstawania i rozwoju nowotworu.

Świeże owoce winogron polecane są natomiast osobom przemęczonym, wyczerpanym nerwowo, cierpiącym na nadciśnienie, reumatyzm i choroby skórne. Owoce te przywracają bowiem równowagę kwasowo-zasadową organizmu i przyspieszają wydalanie toksyn. Zdaniem hematologów kuracja winogronowa, zwana ampeloterapią, wspomaga również leczenie anemii. Winogrona, zwłaszcza ciemne, zaleca się też przy rozszerzonych naczyniach włosowatych, schorzeniach dróg oddechowych i moczowych, kamieniach żółciowych, niestrawności żołądkowej i zaparciach. Zajadanie się nimi odradzane jest cukrzykom. Winogrona zawierają bowiem duże ilości glukozy.

Przy niestrawności, obstrukcjach, kamicy żółciowej, schorzeniach skóry – spożywać w sezonie 1–2 kg owoców dziennie lub 1–1,5 l świeżego moszczu.

Otyłości przeciwdziała spożywanie codziennie przynajmniej 1 kg winogron.

Przy zatruciach pokarmowych i stanach gorączkowych stosuje się pół szklanki soku ze świeżych owoców między posiłkami.

Sok ze świeżych winogron ma także właściwości regenerująco-pielęgnacyjne skóry twarzy.

Sok z młodych pędów (gałązek) stosuje się przy kamicy żółciowej i moczowej – po 1 łyżeczce soku na czczo – rano.

Z ziarenek winogron produkuje się smaczną i zdrową oliwę jadalną.

 




Słuchajcie Skarby, jest wiele pytań dotyczących tego czy te winogronka jeść czy nie. Ludzie mówią o ilości cukru w nich, o kaloriach (o kaloriach skarby poczytajcie sobie na blogu Alani w jej ostatniej notce -> znajdziecie ją tutaj)
W książce antyrakowej, o której trąbię od kiedy ją kupiłam, winogrona mają to "czerwone" światło na jedzenie. A tutaj jak widzicie wyżej z artykułu - wynika, że mają super działanie antyrakowe:)

Ja powiem co ja myślę - ja kocham winogrona. Zawsze kochałam, kocham i kochać będę. Te ciemne, te jasne, mniejsze, większe. Nie ważne. Kocham je miłością bezwarunkową;) I przechodząc te 3 tygodnie temu na witarianizm postanowiłam jedno - kalorie idą precz. Myślenie o nich, liczenie ich, analizowanie co ma ile zajmowało mi czas od kiedy skończyłam 10 lat i zauważyłam, że jako dziewczynka, a później dziewczyna i kobieta jest stereotyp, że kobieta ma ciągle przechodzić na diety, gubić kilogramy na zmianę z wpadaniem w efekt jojo, stosować to raz po raz nowe metody wyszczuplające, rzekomo, dla nas(kobiet) dobra, dla naszej (kobiet) lepszej psychiki i cudownego naszego (kobiet) samopoczucia.

Że tak powiem niedojrzale - aaaa guzik z pętelką. Wraz z przejściem na witarianizm, wraz z postawieniem mojego stylu życia do góry nogami (bo witarianizm zmienił mi nie tylko to co widzę na talerzu, ale również moje podejście do jedzenia, do tego jak jedzenie wpływa na mój organizm, zmieniło się też moje wnętrze, moja dusza... Ale o tym w innym poście;)), postanowiłam, że nie interesują mnie już kalorie, że będę słuchać własnego ciała, organizmu i ducha. Ja sama wiem najlepiej ile czego potrzebuję. :)

Cudownego dnia Kochani!

A jutro... jutro szukajcie mnie na trasie Silesia Marathon :) Nie, nie biegam, jestem wolontariuszem i będę z tych co będą się martwić, żeby to wszystko miało ręce i nogi:)

Całuuuuuuuuuusy! :*

1 komentarz:

  1. ja też uwielbiam winogronka, powodzenia jutro podczas maratonu :)

    OdpowiedzUsuń